poniedziałek, 26 listopada 2012

dziś.

jem sobie błonnik i co? i nic. 50 osób złożyło mi życzenia na facebook'u a w szkole nikt o mnie nie pamiętał, z wyjątkiem osób, którym zależy na mnie i to widać. w takich dniach zauważa się którzy z naszych przyjaciół to Ci prawdziwi, a którzy nie :)
niby taki mało ważny szczegół - urodziny, jednak przyjaciele mimo wszystko o nich pamiętają  nawet jeśli ty sam o nich nie pamiętasz.









wszystkiego najlepszego Paulinko :)

niedziela, 25 listopada 2012

zwyczajny post.

jestem chora. czuję się fatalnie. boli mnie gardło - nie mogę mówić, boli mnie głowa - ciężko mi się myśli, zimno mi - siedzę cały czas w łóżku, a teraz okazało się, że mam kaszel... przynajmniej mogę sobie poleniuchować bez większych wyrzutów sumienia. jedyną rzeczą jaką MUSZĘ dziś zrobić to nauczyć się inwokacji z Pana Tadeusza na pamięć. w końcu dłużej nie mogę tego odkładać, bo jutro będziemy recytować na lekcji. J. powiedział, że ma nadzieję, iż Pani G. nie zdąży zapytać wszystkich na jednej lekcji, ale później doszło do mnie, że przecież mamy dwie lekcje polskiego w poniedziałek. nic nie mogę zrobić, żeby odłożyć inwokację, nie mam siły na naukę tego. nienawidzę jej i miałam nadzieję, że w jakikolwiek sposób uda mi się to odłożyć, chociaż to głupie, bo wiem, że "co się odwlecze, to nie uciecze". jedyne co mi przychodzi do głowy to "dlaaaaaaaaaaaczegooooooo????". wiem, że na inwokacji polegnę, więc nie wiem na jaką ocenę liczyć. chyba przystanę na trójce. ta trójka zniszczy moje piękne oceny z polskiego (tak, to nie jest sarkazm. w tym roku mam bardzo ładne oceny z polskiego) :< nie znoszę recytacji! samo stanie przed klasą to nic wielkiego, najgorsze jest zakuwanie na pamięć tekstu. zawsze coś mi umyka i później już leżę.. okej, kończę moje wywody dotyczące Pana Tadeusza i jutrzejszej zagłady moich ślicznych ocen z polskiego, trzymajcie za mnie kciuki :)

życzę wam miłego nowego tygodnia :)