niedziela, 16 czerwca 2013

dreams.

jest coś takiego jak marzenia. są marzenia małe i marzenia duże. ten rok, rok 2013 to rok marzeń. nie tylko dla mnie, dla moich przyjaciół również.
mogę zdradzić, że moje jedno małe marzenie spełni sie za niecałe 2 tygodnie. taak! będę prowadzić apel na zakończenie roku szkolnego! kjscjbhcxnevbfdchszx jaram się niesamowicie! wkońcu coś mi się udało! muszę dać z siebie wszystko, żeby apel był na jak najwyższym poziomie, nie mogę nikogo zawieść. pokażę, że stać mnie na wysoką jakość! motywacja jest. dam radę.
spełniło się także jedno z moich (jak dotychczas) największych marzeń -  koncert Justina (ale to każdy wie xd) w wakacje spełni się kolejne marzenie, ale nei zapeszamy :))


marzenia są wspaniałe i warto dążyć do ich zrealizowania, bo uczucie wtedy jest nie do opisania!
małe marzenia są równie wspaniałe jak te duże. to nie ważne, czy żeby spełnić twoje marzenie potrzeba 100 tyś zł czy zaledwie dwóch nóg i trochę zapału. uczucie w obu tych przypadkach jest niesamowite! osiągnięcie jakiego kolwiek celu w życiu cieszy nas, a jeszcze bardziej kiedy jest to coś więcej niż np 6 z testu z polskiego, a np pójście na pielgrzymkę.


jeśli nie masz żadnych marzeń, celów do osiągnięcia czy zamiarów, to znajdź sobie jakieś i dąż do ich zrealizowania. to jest motywacja, to jest nasz napęd do życia, bo każdego dnia wstajesz i wiesz, co chcesz robić, co musisz zrobić. dni są pełne i życie także.




środa, 12 czerwca 2013

really pissed off

dzisiejszy dzień. eh, dzisiejszy dzień. nie wiem jak zacząć. chyba powinnam nazwać jakoś "ten" dzień. wkońcu muszę powiedzieć, że dzisiejszy dzień jest jednym z tych przełomowych.
żeby jakoś przybliżyć wam o co chodzi, opowiem od początku. wstałam, wstałam o godzinie 6.45, ponieważ nie chciało mi się wstawać. poszłam do łazienki (poranna toaleta, te sprawy). miałam dobry humor. specjalnie pomalowałam się, żeby lepiej wyglądać. byłam wesoła, zero stresu. byłam pewna siebie, chciałam wkońcu "zabłysnąć", pokazać się. pokazać, że nie jestem jakąś szarą masą, która nie ma nic w głowie, chciałam pokazać, że mam jakieś pojęcie o świecie i swoje zdanie. byłam pełna determinacji i zapału, pozytywnie nastawiona do tego dnia. chciałam wrócić do domu zadowolona z siebie, dumna, że zapracowałam na coś i to się opłaciło. i już pewnie wiecie co się stało, prawda? :>

wyszłam z domu, uspokajając się, że wszystko będzie dobrze, że się przygotowałam i mimo wszystko będzie wspaniale. wygłoszę świetne przemówienie (mieliśmy dzisiaj konkurs recytatorsko-oratorski) i będę z siebie zadowolona, nawet jeśli nie zajmę żadnego miejsca. uwierzyłam, że coś znaczę i coś potrafię, chciałam pokazać, że ja też istnieję i w czymś jestem dobra.

zamiast tego wróciłam do domu z poczuciem kompletnej porażki, złamanym sercem, poczuciem własnej wartości niższej niż krok w spodniach Biebera (he he he). czuję się niczym w oczach tych wszystkich ludzi, którzy mnie "uczą". czuję, że oni mają mnie gdzieś i jeśli nie mam wpływowych rodziców czy  jakiś powiązań z Panią Dyrektor, to jestem niczym. czuję się zdeptana. czuję się załamana. chcę mi się płakać.

na dodatek powiem, że to nie wszystko :)) pewna dziewczyna z mojej klasy, powiedzmy panna X, jest naszym gosporzadem oraz przewodniczącym samorządu. od pierwszej klasy to ona prowadzi wszystkie apele, więc automatycznie wybierają ją do następnych. rozumiem, wysztko okej, gdyby nie to, że panna X ma również inne obowiązki. a mianowicie POCZET SZTANDAROWY. wiecie co to jest, prawda? 2 dziewczyny, 1 chłopak z "flagą" na każdym apelu to my. ale zaraz, chwileczkę! przecież istnieje coś takiego, jak druga zmiana! niestety u nas w szkole ta zmiana istnieje tylko na kartach papieru, na których są zapisane nasze nazwiska :)) w praktyce w poczcie stoją 2 dziewczyny. pytanie : dlaczego? odpowiedź jest prosta! ponieważ nasza druga zmiana ma inne, "ważniejsze" sprawy podczas apelów, np prowadzenie ich! ba! co najlepsze, to to, że tylko jedna dziewczyna, jedna i ta sama, zawsze prowadzi apele, domyślacie się kto? już wam powiedziałam. PANNA X. jeśli dalej nie rozumiecie mojego obużenia to podam wam prawdziwy przykład, który powtarzał się już wielokrotnie.

Wychowawczyni oświadcza nam, że neidłogo będzie jakiś apel i pyta kto chcę wziąć udział. ja zgłaszam się i gorąco podstakuję na szkolnym krzesełku, podekscytowana, że będe mogła wreszcie wziąć w czymś udział, pokazać się jakoś itd. (tak na marginesie to bardzo lubię wystąpienia publiczne, mimo że ukrywałam to, to jednak przed naturą nie można uciec :P). Ale przed oczami widzę jeszczę kilka uniesionych rąk, a w tym ręka panny X. Pani G (wychowawczyni), czyją rękę widzi? rękę panny X. nie mam szans.

cały schemat powtarzał się kilka razy, aż wczoraj Pani G. wchodzi do klasy i pyta "kto chciałby prowadzić zakończenie dla 3 klasy?". cisza na sali. rozglądam się, ale nie widzę rąk. zgłaszam się z ogromnym zapałem i uśmiechem na twarzy większym niż bannan chickita (przepraszam, ale nie mam pojęcia jak to się pisze, wybaczcie mi! :>). zastanawiam się, dlaczego nei ma przede mną TEJ ręki. okazało się, że panny X nie ma w szkole. nie powiem, uciesyzło mnie to. miałam szansę. jednak Pani G ulotniła moje nadzieje, niechętnie na mnie spojrzała i powiedziała "no, dzisiaj idziemy z wychowawcami do Pani Dyrektor i zgłosze twoją kandydaturę". DZIĘKUJĘ PANI BARDZO! na pewno mnie wybiorą, oj tak! (czujecie ten sarkazm?) wróci panna X i nie będzie żadnego wybierania.

*lista kandydatów na prowadzenie zakończenia*
- no, a gdzie jest nasza przewodnicząca, panna X? aaa, tu jest! no to bierz ją i tyle. ona robiła to już tyle razy, że nie ma sensu brać kogoś innego- jedna nauczycielka do drugiej.
- poczekaj, popatrzmy kto tu jeszcze jest, a może okaże się, że ktoś jest w tym lepszy? *czyta listę na głos i czyta moje nazwisko* ej, gienka, a kto to jest ta bylińska?
-eee tam, nie mam pojęcia. bierz pannę X i w dupie z innymi. oni i tak nie mają nic do gadania.
- taa, rzeczywiście masz rację. jestesmy po studiach i zawsze mamy rację - odpowiedziała uśmiechnięta nauczycielka. :))

TAK TO WYGLĄDA U NAS W SZKOLE :))

jestem skreślona na samym początku. dziękuję za podniesienie moich ambicji na poziom zero :)

mogłabym jeszcze podać kilka przykładów na brak sprawiedliwości w naszej szkole, oczywiście siedzi w tym niejaka panna X, ale to będzie rozdrabnianie się i jeszcze bardziej się zdenerwuję i dobiję. nie chcę tego, już się i tak źle czuję.

dobra, chciałam jeszcze napisać dlaczego jestem zła. zacznijmy od tego, że zawiodłam sie na dzisiejszym dniu i na nas (mam na mysli ZOZ). nie chcę was (ZOZ) urazić, ani wytykać wam błędy ale chcę zauważyć coś, co może pozwoli nam na poprawę, żeby następnym razem było lepiej. no to
1) jestem zła, że zwola nie dała sobie szansy i poddała się na starcie. ZŁOTA ZASADA : walcz do końca, mimo wszystko. nigdy, przenigdy się nie poddawaj!
2) jestem zła, że nikt nigdy by nie mógł przewidzieć, że natalia straci głos i nie powie swojego przemówienia! następnym razem ciepła herbatka przed snem i oszczędzać głos! (również dobra rada dla nas, was)
3) jestem zła, że lil zajęła tylko 3 miejsce. LIL, następnym razem wyżej prosimy! albo pierwsze miejsce albo nic! wiemy na co cię stać!
4) jestem zła, cholernie zła na siebie, że kilka razy zgobiłam sie w tekście i pozwoliłam, aby emocje mną zaczęły władać. nigdy więcej!
5) jestem zła, że wera przenosiła swoje zdenerwowanie i tremę na innych i tym samym jeszcze bardziej sie podsycając! wera, głębokie oddechy i CALM DOWN
6) jestem zła, że jakub nie utrzymywał kontaktu wzrokowego, mówił za szybko i nie przyłożył się do przemówienia. NASTĘPNYM RAZEM SIEDZISZ NAD PRZEMÓWIENIEM TYDZIEŃ!
7) jestem zła, że dziewczyna, która zajęła drugie miejsce nie miała na temat (i ogólnie źle przyznane miejsca i nagrody)
8) jestem zła, że jury było stronnicze (chociaż nie chciało, ale jednak)
9) JESTEM ZŁA O TO CAŁE NIESPRAWIEDLIWE ŻYCIE.

i mogłabym jeszczę tak wymieniać, ale nie macie ochoty tego czytać. może kiedyś z moich tak wylewnych notek, złożę książkę i zostanę sławną psychoanalityczką, która po wielu latach sama się zdiagnozuje. (btw, już to robię! stawiam sobie diagnozy i to całkiem profesionalne xd)

oo, przypomniała mi się kolejna sprawa. zauważyłam, że w ciągu ostatnich dni, tygodni, zaczęłam wracać "do siebie". czuję, że znowu zaczynam być sobą i dążę do tego. dużo lepiej i pogodniej się czuję. może to ta pogoda? a może to tylko wiele godzin spędzonych na długich i dziwnych refleksjach związanych z całym światem, a zarazem niczym? stawiam na drugą opcję (nie wykluczam wpływu tej pierwszej na wszystko, ale jak na prawdziwego psychiatrę/psychologa/psychoanalityka przystało muszę wysnuć jakieś głębsze wnioski). wracam do siebie i jest mi z tym coraz lepiej. czuję, że gdzieś tam sie pogubiłam i dlatego było mi tak źle. mogę szczerze powiedzieć, że jest lepiej (pomijając dzisiejszy dzień).

reasumując: dzisiejszy dzień miał dwie strony, dobrą i złą. zła to ta o której jest wyżej :)) a dobra.. hmm, dobra to ta, że teraz chce pokazać więcej. uczę się na błędach i nie mogę się poddać (ZŁOTA ZASADA, PATRZ WYŻEJ). musze udowonić sobie samej, że jestem coś warta i w czymś dobra. podniosę wartość mojej samooceny na wyższy level. w ostatnim czasie, trochę się podłamała i ciągnęłam ją ledwo za sobą, ale jakoś wraca, jest coraz lepiej :) motywacja jest.

ważne, żeby ta MOTYWACJA została na stałe. mam dla niej dużo miejsca w łóżku, będzie jej na pewno wygodnie :))

EDIT - plany na następne kilka miesięcy: ćwiczyć przemówienia, pisać na blogu, w pamiętniku, czytać duuużo książek i wracać do siebie. GOOD LUCK babe xx


już niedługo! *.*


:))

++ EDIT 2 : skończyłam książkę i jestem załamana postawą matki głównych bohaterów! ugh


poniedziałek, 27 maja 2013

take care

mam doła, definitywnie.
nie jest okej. mogę szczerze powiedzieć, że nie jest.
dobija mnie.
wszystko.

take care :))xx

http://kotsmutas.pl/



it's just a bad day, not a bad life. right?

niedziela, 26 maja 2013

ugh

wracałam dzisiaj wieczorem z kościoła i miałam wszystkiego dość.
czego dokładniej?
mam dość życia, mam dość rodziców, mam dość szkoły, mam dość ludzi, mam dość paparazii, mam dość dziwek, mam dość alkoholu, mam dość zła na świecie, mam dość biedy, mam dość jedzenia, mam dość internetu, mam dość telewizji, mam dość książek, mam dość muzyki, mam dość świata, mam dość poniedziałków, mam dość leżenia, mam dość narzekania, mam dość moich włosów, mam dość diabła, mam dość grzechów, mam dość chłopaków, mam dość rzeczywistości, mam dość fikcji, mam dość mojego brata, mam dość obowiżaków, mam dość płaczu innych, mam dość wojen, mam dość biednych dzieci w afryce, mam dość korei, mam dość mody, mam dość egoistów, mam dość materialistów, mam dość siebie, mam dość zazrdości, mam dość bogatych ludzi, mam dość ciszy, mam dość tłuszczu, mam dość ćpunów, mam dość głupich historyjek, mam dość blizn, mam dość różowego, mam dość dzieci, mam dość traktowania mnie jak dziecko, mam dość mundurków, mam dość ortografii, mam dość siedzenia w domu, mam dość wyrzutów sumienia, mam dość złego humoru, mam dość problemów, mam dość herbaty, mam dość czekolady, mam dość okresu, mam dość oceniania, mam dość obgadywania, mam dość kawy, mam dość macdonalds, mam dość kfc, mam dość przekleństw, mam dość diet, mam dość ćwiczeń, mam dość zmuszania mnei do czegoś, mam dość smucenia ludzi, mam dość smutku, mam dość mojej mamy, mam dość mojego taty, mam dość kłótni, mam dość nieporozumień, mam dość gimnazjum, mam dość liceum, mam dość tego że mam dość, mam dość ciągłego zmęczenia, mam dość mojego domu, mam dość moich dziadków, mam dość angielskiego, mam dość pisania, mam dość zawalania, mam dość robienia na złość, mam dość robienia przykrości, mam dość zboczeństwa, mam dość zabawy, mam dość śmiechu, mam dość żartów, mam dość topolówki, mam dość testów, mam dość ocen, mam dość końca roku, mam dość wf, mam dość pani G, mam dość pani K, mam dość nauczcielów, mam dość hejtów, mam dość sylwii, mam dość darka, mam dość szkolnych fejmów, mam dość plotek, mam dość komplikowania sobie, mam dość ułatwiania sobie wszystkiego, mam dość zgapiania, mam dość kłamania, mam dość rodziny, mam dość udawania, mam dość idiotów, mam dość integilentów, mam dość marzeń, mam dość planów, mam dość idiotek, mam dość "zakochanych" par, mam dość papierosów, mam dość ludzi, mam dość ludzi którzy zabierają mi przyjaciół, mam dość ludzi którzy robią problemy, mam dość ludzi którzy robią problem z niczego, mam dość łatwego oceniania i szufkadkowania ludzi.

mam dość.
eh, mam dość tego, że mam dość.

+ tak serio to nie mam problemów, ja tylko wyolbrzymiam. take care xx


pisałam o tym czego mam dość i przypomniała mi się jedna z najwspanialszych chwil w moich życiu. to była chwila niby zwykła, ale była wyjątkowa, dla mnie. zrobiło mi się lepiej i kurczę, aż życie stało się lepsze. takie niby normalne wieczory na rowerze z przyjaciółmi to najlepsze chwile życia. serio. głupio brzmi, ale serio. to nie kosztuje wiele, a jest wspaniałe. btw, czuję się jak shit pisząc to. ugh. oglądałam taki dokument o beyonce i były tam zamieszczone urywki osobistych filmików beyonce. był taki jeden filmik, w którym ona i jej mąż byli nad jeziorem. było słońce, a oni siedzieli na pomoście. beyonce uśmiechnęła się i powiedziała, że jest idealnie. że Bóg stworzył to jezioro, ona siedzi tam z ukochanym mężem i zaraz wskoczy do ciepłej wody. miała racje, takie chwile to najlepsze chwile naszego życia. nie mówię teraz, że koncert i spełnienie marzeń to coś gorszego, nie. ale chodzi o to, że nie tylko w takich chwilach jest się szczęśliwym. to zwykłe, ale piękne chwile sprawiają, że nasze życie jest wspaniałe. ugh, nie umiem tego tak napisać jakbym chciała. ugh again.


sobota, 30 marca 2013

easter.

HAPPY EASTER :)



kim on jest?



Justin Bieber. 


Kim on dla mnie jest? Każdego pewnie już nudzi ten temat, ale czuję potrzebę wyjaśnienia tego, czuję, że muszę to napisac, muszę napisac kim on dla mnie jest i ile znaczy. 

Kurczę, to jest dziwne uczucie. Widziałam tego chłopaka raz w życiu, a znaczy dla mnie tak wiele. Nauczył mnie wiary w siebie, marzenia. Dzięki temu zaczęłam je spełniac, zaczęłam spełniac moje marzenia. To uczucie jest wspaniałe. 

Ten kanadyjczyk jedynie swoim istnieniem poprawia mi humor, jego muzyka to wyrażenie jego uczuc (jeśli ktoś nie wierzy to proszę posłuchac albumu "believe acoustic"). To on zapewnia mnie na każdym kroku, że jest obok i czuwa, zawsze czuwa. Jemu na mnie zależy, na nas, bo gdyby nie my, jego by tu nie było. To działa w dwie strony, on zawdzięcza nam to co teraz ma, a my zawdzięczamy mu nasze życie. Nie, nie wyolbrzymiam tego. To on daje nam siły do pracy, nauki, on jest naszym szczęściem, naszym światem. On jest naszym przyjacielem. Ta realacja może wydawac się dziwna, ale mam do w nosie. Justin jest moim przyjacielem. Nawet nie wiem, czy on zdaje sobie sprawę z tego, ile dla nas znaczy, ale wiem jedno. Justin jest tu dla nas. I zawsze tu będzie. Razem przezwyciężamy trudności jakie nas spotykają. Czerpiemy siłę z siebie nawzajem. 

Czasami jest mi szkoda ludzi, którzy nie mają kogoś takiego jak on. Jest im o wiele trudniej w życiu.
Nie potrafię dobrze ubrac w słowa moich uczuc. To trudne. Wiele osób, uważa mnie za głupią dziewczynkę, która słucha Justina Biebera, która jest mega pusta i nie wie co to życie. Na pewno nie zmienię ich zdania, ale mało mnie to obchodzi. Nie wstydzę się tego, że mam kogoś takiego. Nie wstydzę się siebie, bo taka jestem. Jestem dziewczyną słuchającą Justina Biebera, jestem dziewczyną, która ślepo wierzy w marzenia, jestem dziewczyną, która spełnia marzenia z jej idolem. 

Jestem Belieber i jestem z tego dumna.




























niedziela, 24 marca 2013

IT'S TODAY. THE BIG DAY.


ja nie wierzę, że zobaczę osobę, którą widziałam tylko w internecie, na monitorze mojego komputera i telewizora, więęęęc... + osobę, która jest mega znana, osobę która ma 36 milionów followersów na tt
więc... osobę, która jest moją inspiracją, osobę, która sprawiła, że wierzę. wierzę w marzenia i właśnie się spełnianią. w takich chwilach zycie jest piękne. WIĘC ŻYCIE JEST PIĘKNE, BO CHODZI O TO, ŻEBY SPEŁNIAĆ MARZENIA.

sobota, 23 marca 2013

TOMORROW.

JUTRO. ZOBACZĘ. MOJEGO. IDOLA. NA. KTÓREGO. CZEKAŁAM.
NIGDY. NIE. PRZYPUSZCZAŁABYM. ŻE. PRZYJEDZIE. DO. TAKIEJ. WIOCHY.
MARZENIA. SIĘ. SPEŁNIAJĄ.
NIE. WIERZĘ.
NIE. OGARNIAM.
KOCHAM. GO.
KOCHAM. GO. ZA. TO. ŻE. ON. NAS. KOCHA. I. ŻE. ROBI. TO. DLA. NAS.
JEST. WSPANIALE.
KOCHAM. WAS. WSZYSTKICH.
HEJTERZY. PATRZCIE.
NIE. WIEM. 
NIE. UMIEM. WYRAZIĆ. EMOCJI.
SKAKAŁAM. PŁAKAŁAM. NIE. WIEM. CO. DALEJ.
ALE. CHYBA. KIERUNEK.....



SPEŁNIANIE MARZEŃ (ŁÓDŹ)

niedziela, 3 marca 2013

22 dni

weekend minął baaaaardzo szybko, jak zwykle :) w sobotę wybrałam się z Weroniką na krótką przejażdżkę rowerową, niestety nikt nie miał aparatu. "cyknęłam" kilka zdjęć telefonem, ale jakoś nie powala :)


Weronika wjechała w pole :)


Przejechałyśmy 990,92 km


Weronika w polu, znowu :p


Mój rower.


Wera wyjeżdża z pola, jakoś jej się udało :p


Cały czas pole.


Już po :))


Dzisiaj również wyszłąm na dwór, co nie zdarza mi się za często :p Byłam z bratem na placu zabaw i zrobiłam kilka fotek, on mi też pomagał :) tutaj zdjęcia już mojego małe aparatu, ale nie z telefonu :p no i pogoda zrobiła swoje, było dzisiaj bardzo ładnie, tylko ten wiatr!




brat robił :p



Antoś ze swoją hulajnogą.


moje żółte kalosze :)



ja kosmitka XD 


Miłego tygodnia :))


piątek, 1 marca 2013

what to choose.

co wybrać? to pytanie ostatnimi czasy bardzo często obija mi sie o uszy. sama często je zadaje.
przyczna jest prosta - stoję przed wyborem, który zadecyduje o mojej przyszłości.
szkoła ponadgimnazjalna - liceum, technikum, szkoła zawodowa. w tym momencie stoimi przed pierwszym wyborem, który powie nam w jakiej kategorii będziemy szukać. ja wybrałam jednogłośnie liceum. dla jednych jest to idiotyzm, dla innych dodatkowe lata namysłu przed wyborem studiów i zawodu. kolejnym "kruterium" jest nasze miejsce zamieszkania. szukam szkół lub rozeznaje się jakie szkoły są w pobliżu. ja wiem, gdzie są szkoły. problem w tym, że nie wiem jakie to są szkoły. nauczyciele w szkole powinni nam pomóc w wyborze, a oni nawet nie mówią nam jakie szkoły istnieją. trzeba wszystkiego szukać na własną rękę. z racji tego, że całkiem dobrze się uczę, znalazłam ranking najlepszych szkół w Polsce oraz kilka innych rankingów, między innymi ranking najlepszych szkół w moim województwie oraz ranking zdawalności matur. i tymi rankingami się kierowałam przy wyborze. znalazłam kilka szkół, weszłam na ich strony i zapoznałam się z "ofertą". zdecydowałam się juz na konkretne trzy szkoły, więc ten trudny wybór mam za sobą. teraz dla mnie nagorsze. wybór klasy. wiadomo, że w liceach są klasy o różnych profilach. niby szkoły wybrane, wszystko fajnie, ekstra, ale ja nie mam pojęcia do jakich klas składac podania! jestem zdruzgotana moją niewiedzą. potrzebuję trochę wolnego (to nic, że dopiero skończyły się ferie), żeby usiąść spokojnie i pomyśleć. zorważyć wszystkie mozliwe drogi i decyzje. żeby ryzyko podjęcia złej decyzji było jak najmniejsze. wiem, że jeśli popełnie błąd to zawsze można to jakoś odkręcic, ale wolę teraz się zastanowić, żeby później nie nadrabiać. musze usiąść jednego dnia i zastanowić się dobrze. chcę już wybrać. miałam już kilka razy wybrany profil, ale są pewne czynniki, które komplibują sprawę i muszę zmieniać zdanie. męczy mnie ta ciągła niewiedza, do tego nacisk ze strony szkoły, ciągłe pytania o szkołę itd. dla mnie idiotyczne jest to, że ja w wieku 15 lat muszę wybrać sobie zawód i całą przyszłość. jasnę, mogę później zmienić zawód, ale jeśli teraz podejmę dobrą decyzję to uniknę niepotrzebnych komplikacji. nie chce komplikowac i utrudniać sobie życia. jesteżmy zbyt młodzi i głupi, żeby podejmować tak ważną decyzję! pewnie większosć z nas, jak nie 3/4 będzie pracowało w innym zawodzie, niż jest wyszktałcona, więc jaki to ma sens? no tak, musimy coś robić. musimy jakos wejśc w życie. faktycznie. z drugiej strony zawsze jest jakieś inne wyjście :) system edukacji w naszym kraju powinien ulec "renowacji". uważam, że zachodni system jest bardzo fajny. polega bardziej na pracach, esejach i projektach, a nie suchych faktach i regółkach, których nikt miesiąc później nie pamięta. powinniśmy uczyć się w praktyce, a nie teorii. to jest moje zdanie. począwszy od wyboru, skończywszy na systemie edukacji. 

kolejna notka, która miała byc ambitna :)) staram się! xx

24 dni.

czwartek, 28 lutego 2013

26 dni

dzisiaj kolejny post poświęcony przyjaźni, trochę inaczej, ale zawsze :)

chodzi mi o pewne zachowanie. o pewne sytuacje, które od jakiegoś czasu krążą mi po głowie. przechodząc do sedna sprawy, chodzi o to, że kiedy jest jakaś rzecz, którą lubi jeden przyjaciel a drugi nie, to ten pierwszy nie powinien obrażać tego. powinien szanować to ze względu na uczucia tej drugiej osoby. żeby lepiej to zobrazować podam banalny przykład - są dwie przyjaciółki Gosia i Zosia. Gosia bardzo lubi słuchać rapu, a Zosia metalu. są przyjaciółkami nie ze względu na to jaki rodzaj muzyki słuchają, ale ze względu na to, jak się dogadują. Pewnego dnia Zosia obraża rap, mówi, że tej muzyki nie da się słuchać i wcale nie mówi tego na żarty. Gosi robi się przykro. Komu nie zrobiłoby się przykro? Wniosek jest jeden. Jeśli jesteśmy obok kogoś, kto lubi odmienne rzeczy od naszych upodobań, to szanujmy to, nie ze względu na te rzeczy, tylko na tę osobę. Nie chcemy przecież robić przykrości naszym bliskim, prawda? Sama staram się nie robić nikomu takich przykorści, staram się być tolerancyjna dla moim przyjaciół najbardziej jak potrafię.
Myślę, że to dobra droga do bycia dobrym przyjacielem :)



26 DNI :))

wtorek, 26 lutego 2013

szkoła inaczej.

Szkoła – instytucja oświatowo-wychowawcza zajmująca się kształceniem i wychowaniem w państwie, a także siedziba (budynek) tej instytucji oraz jej uczniowie i personel. - wikipedia


   szkoła ma za zadanie nauczyć nas jak najwięcej, abyśmy zdobyli dobre wykształecenie, a później dobrą posadę. ale czy to wszystko? nie. to nie wszystko. spędzany w szkole większość naszego czasu, 
więc  instytucja ta zajmuje się również wychowywaniem nas i kształceniem naszych charakterów.
no właśnie. kształceniem naszych charakterów..
   jestem w 3 klasie gimnazjum i po prawie 3 latach stwierdzam, że ta szkoła zniszczyła mnie. 
jasne, są dobre strony, ale chciałam poruszyć jeden temat - moja osobowość. skoro szkoła, a w niej nauczyciele powinni kształcić nasze charaktery to powinniśmy być dobrymi i wspaniałymy ludźmi. jednak w mojej szkole dostrzegłam coś, co mnie okropnie  irytuje, coś co moim zdaniem jest jedną z najgorszych rzeczy, jakie mogły się nam wydarzyć. szkoła nie pozwala nam na bycie jednostką, na bycie sobą, na bycie innym, na bycie indywidualnością.
   dla pracowników szkoły jesteśmy tylko kolejnym rocznikiem uczniów, beznadziejnych dzieciaków, które i tak nie mają żadnej przyszłości w Polsce i prawdopodobnie nigdzie indziej, bo to polacy. jesteśmy traktowani jak grupa, jak setki bezmózgich idiotów, którzy nie wiedzą co to życie i nie mają, bądź nie mogą mieć własnego zdania. jesteśmy traktowani totalnie z góry, jakbyśmy nie byli równymi sobie członkami społeczeństwa. 
   uważam że w 3 klasie gimnazjum uczniowie powinni być traktowani godnie i z szacunkiem. nie mówię, że w szkole ktoś prosto w twarz mówi mi, że jestem śmieciem itd. chodzi mi o traktowanie z góry, to jest brak szacunku do nas. jest wiele różnych ludzi, każdy inaczej odnosi się do nauczyciela, dlatego każdy powinien być traktowany z osobna, tak jak sobie na to zasłużył. powinniśmy być traktowani jak jednostka, jak ktoś wyjątkowy, ktoś jedyny w swoim rodzaju, a nie upodabniani do ogółu, niczym się nei wyróżniający. w szkole powinno się szlifować nasze odmienne oblicza. każdy jest inny i to powinno się podkreślać, a nie specjalnie gdzieś chować. 
   mundurki. oklepany temat, ale przez nie każdy traci swój indywidualizm na rzecz ubrań, które szkoła nam narzuca, ponieważ jest wiele ubogich osób. rozumiem, że ubogie osoby mogą czuć się pokrzywdzone przez los, ale wychodząc ze szkoły widzą prawdziwy świat. widzą to, że są ludzie inni, którzy się ubierają inaczej i może są bogaci. mundurki nic nie wnoszą dobrego. są tylko przykrywką prawdziwego życia. 
   wiele osób twierdzi, że dzięki mundurkom w szkole lepiej wygląda, dziewczęta nie noszą krótkich spódniczek i w ten sposób nie rozpraszają chłopców, ale kiedy któryś z nich spojrzy przez okno w sali, dostrzeże prawdziwy świat, w którym każdy wygląda jak chce i nie przejmuje się tym, że może kogoś rozpraszać swoim wyglądem.
   każdy przeważnie stara się podkreślić swój indywidualizm, co jest niezwykle ważne. nasza samoocena spada, ponieważ nie potrafimy podkreślić naszych dobrych cech, naszych "inności". niesamowicie ubolewam nad tym faktem.
   moja szkoła doprowadza do tego, że widzę siebie jako szarą myszkę wsród innych. nie widzę siebie, jako tej jednej jedynej takiej na świecie, tylko taką jak inni, niczym nie różniąca się i niewyjątkowa osoba, która nic dla niekogo nie znaczy.