środa, 12 czerwca 2013

really pissed off

dzisiejszy dzień. eh, dzisiejszy dzień. nie wiem jak zacząć. chyba powinnam nazwać jakoś "ten" dzień. wkońcu muszę powiedzieć, że dzisiejszy dzień jest jednym z tych przełomowych.
żeby jakoś przybliżyć wam o co chodzi, opowiem od początku. wstałam, wstałam o godzinie 6.45, ponieważ nie chciało mi się wstawać. poszłam do łazienki (poranna toaleta, te sprawy). miałam dobry humor. specjalnie pomalowałam się, żeby lepiej wyglądać. byłam wesoła, zero stresu. byłam pewna siebie, chciałam wkońcu "zabłysnąć", pokazać się. pokazać, że nie jestem jakąś szarą masą, która nie ma nic w głowie, chciałam pokazać, że mam jakieś pojęcie o świecie i swoje zdanie. byłam pełna determinacji i zapału, pozytywnie nastawiona do tego dnia. chciałam wrócić do domu zadowolona z siebie, dumna, że zapracowałam na coś i to się opłaciło. i już pewnie wiecie co się stało, prawda? :>

wyszłam z domu, uspokajając się, że wszystko będzie dobrze, że się przygotowałam i mimo wszystko będzie wspaniale. wygłoszę świetne przemówienie (mieliśmy dzisiaj konkurs recytatorsko-oratorski) i będę z siebie zadowolona, nawet jeśli nie zajmę żadnego miejsca. uwierzyłam, że coś znaczę i coś potrafię, chciałam pokazać, że ja też istnieję i w czymś jestem dobra.

zamiast tego wróciłam do domu z poczuciem kompletnej porażki, złamanym sercem, poczuciem własnej wartości niższej niż krok w spodniach Biebera (he he he). czuję się niczym w oczach tych wszystkich ludzi, którzy mnie "uczą". czuję, że oni mają mnie gdzieś i jeśli nie mam wpływowych rodziców czy  jakiś powiązań z Panią Dyrektor, to jestem niczym. czuję się zdeptana. czuję się załamana. chcę mi się płakać.

na dodatek powiem, że to nie wszystko :)) pewna dziewczyna z mojej klasy, powiedzmy panna X, jest naszym gosporzadem oraz przewodniczącym samorządu. od pierwszej klasy to ona prowadzi wszystkie apele, więc automatycznie wybierają ją do następnych. rozumiem, wysztko okej, gdyby nie to, że panna X ma również inne obowiązki. a mianowicie POCZET SZTANDAROWY. wiecie co to jest, prawda? 2 dziewczyny, 1 chłopak z "flagą" na każdym apelu to my. ale zaraz, chwileczkę! przecież istnieje coś takiego, jak druga zmiana! niestety u nas w szkole ta zmiana istnieje tylko na kartach papieru, na których są zapisane nasze nazwiska :)) w praktyce w poczcie stoją 2 dziewczyny. pytanie : dlaczego? odpowiedź jest prosta! ponieważ nasza druga zmiana ma inne, "ważniejsze" sprawy podczas apelów, np prowadzenie ich! ba! co najlepsze, to to, że tylko jedna dziewczyna, jedna i ta sama, zawsze prowadzi apele, domyślacie się kto? już wam powiedziałam. PANNA X. jeśli dalej nie rozumiecie mojego obużenia to podam wam prawdziwy przykład, który powtarzał się już wielokrotnie.

Wychowawczyni oświadcza nam, że neidłogo będzie jakiś apel i pyta kto chcę wziąć udział. ja zgłaszam się i gorąco podstakuję na szkolnym krzesełku, podekscytowana, że będe mogła wreszcie wziąć w czymś udział, pokazać się jakoś itd. (tak na marginesie to bardzo lubię wystąpienia publiczne, mimo że ukrywałam to, to jednak przed naturą nie można uciec :P). Ale przed oczami widzę jeszczę kilka uniesionych rąk, a w tym ręka panny X. Pani G (wychowawczyni), czyją rękę widzi? rękę panny X. nie mam szans.

cały schemat powtarzał się kilka razy, aż wczoraj Pani G. wchodzi do klasy i pyta "kto chciałby prowadzić zakończenie dla 3 klasy?". cisza na sali. rozglądam się, ale nie widzę rąk. zgłaszam się z ogromnym zapałem i uśmiechem na twarzy większym niż bannan chickita (przepraszam, ale nie mam pojęcia jak to się pisze, wybaczcie mi! :>). zastanawiam się, dlaczego nei ma przede mną TEJ ręki. okazało się, że panny X nie ma w szkole. nie powiem, uciesyzło mnie to. miałam szansę. jednak Pani G ulotniła moje nadzieje, niechętnie na mnie spojrzała i powiedziała "no, dzisiaj idziemy z wychowawcami do Pani Dyrektor i zgłosze twoją kandydaturę". DZIĘKUJĘ PANI BARDZO! na pewno mnie wybiorą, oj tak! (czujecie ten sarkazm?) wróci panna X i nie będzie żadnego wybierania.

*lista kandydatów na prowadzenie zakończenia*
- no, a gdzie jest nasza przewodnicząca, panna X? aaa, tu jest! no to bierz ją i tyle. ona robiła to już tyle razy, że nie ma sensu brać kogoś innego- jedna nauczycielka do drugiej.
- poczekaj, popatrzmy kto tu jeszcze jest, a może okaże się, że ktoś jest w tym lepszy? *czyta listę na głos i czyta moje nazwisko* ej, gienka, a kto to jest ta bylińska?
-eee tam, nie mam pojęcia. bierz pannę X i w dupie z innymi. oni i tak nie mają nic do gadania.
- taa, rzeczywiście masz rację. jestesmy po studiach i zawsze mamy rację - odpowiedziała uśmiechnięta nauczycielka. :))

TAK TO WYGLĄDA U NAS W SZKOLE :))

jestem skreślona na samym początku. dziękuję za podniesienie moich ambicji na poziom zero :)

mogłabym jeszcze podać kilka przykładów na brak sprawiedliwości w naszej szkole, oczywiście siedzi w tym niejaka panna X, ale to będzie rozdrabnianie się i jeszcze bardziej się zdenerwuję i dobiję. nie chcę tego, już się i tak źle czuję.

dobra, chciałam jeszcze napisać dlaczego jestem zła. zacznijmy od tego, że zawiodłam sie na dzisiejszym dniu i na nas (mam na mysli ZOZ). nie chcę was (ZOZ) urazić, ani wytykać wam błędy ale chcę zauważyć coś, co może pozwoli nam na poprawę, żeby następnym razem było lepiej. no to
1) jestem zła, że zwola nie dała sobie szansy i poddała się na starcie. ZŁOTA ZASADA : walcz do końca, mimo wszystko. nigdy, przenigdy się nie poddawaj!
2) jestem zła, że nikt nigdy by nie mógł przewidzieć, że natalia straci głos i nie powie swojego przemówienia! następnym razem ciepła herbatka przed snem i oszczędzać głos! (również dobra rada dla nas, was)
3) jestem zła, że lil zajęła tylko 3 miejsce. LIL, następnym razem wyżej prosimy! albo pierwsze miejsce albo nic! wiemy na co cię stać!
4) jestem zła, cholernie zła na siebie, że kilka razy zgobiłam sie w tekście i pozwoliłam, aby emocje mną zaczęły władać. nigdy więcej!
5) jestem zła, że wera przenosiła swoje zdenerwowanie i tremę na innych i tym samym jeszcze bardziej sie podsycając! wera, głębokie oddechy i CALM DOWN
6) jestem zła, że jakub nie utrzymywał kontaktu wzrokowego, mówił za szybko i nie przyłożył się do przemówienia. NASTĘPNYM RAZEM SIEDZISZ NAD PRZEMÓWIENIEM TYDZIEŃ!
7) jestem zła, że dziewczyna, która zajęła drugie miejsce nie miała na temat (i ogólnie źle przyznane miejsca i nagrody)
8) jestem zła, że jury było stronnicze (chociaż nie chciało, ale jednak)
9) JESTEM ZŁA O TO CAŁE NIESPRAWIEDLIWE ŻYCIE.

i mogłabym jeszczę tak wymieniać, ale nie macie ochoty tego czytać. może kiedyś z moich tak wylewnych notek, złożę książkę i zostanę sławną psychoanalityczką, która po wielu latach sama się zdiagnozuje. (btw, już to robię! stawiam sobie diagnozy i to całkiem profesionalne xd)

oo, przypomniała mi się kolejna sprawa. zauważyłam, że w ciągu ostatnich dni, tygodni, zaczęłam wracać "do siebie". czuję, że znowu zaczynam być sobą i dążę do tego. dużo lepiej i pogodniej się czuję. może to ta pogoda? a może to tylko wiele godzin spędzonych na długich i dziwnych refleksjach związanych z całym światem, a zarazem niczym? stawiam na drugą opcję (nie wykluczam wpływu tej pierwszej na wszystko, ale jak na prawdziwego psychiatrę/psychologa/psychoanalityka przystało muszę wysnuć jakieś głębsze wnioski). wracam do siebie i jest mi z tym coraz lepiej. czuję, że gdzieś tam sie pogubiłam i dlatego było mi tak źle. mogę szczerze powiedzieć, że jest lepiej (pomijając dzisiejszy dzień).

reasumując: dzisiejszy dzień miał dwie strony, dobrą i złą. zła to ta o której jest wyżej :)) a dobra.. hmm, dobra to ta, że teraz chce pokazać więcej. uczę się na błędach i nie mogę się poddać (ZŁOTA ZASADA, PATRZ WYŻEJ). musze udowonić sobie samej, że jestem coś warta i w czymś dobra. podniosę wartość mojej samooceny na wyższy level. w ostatnim czasie, trochę się podłamała i ciągnęłam ją ledwo za sobą, ale jakoś wraca, jest coraz lepiej :) motywacja jest.

ważne, żeby ta MOTYWACJA została na stałe. mam dla niej dużo miejsca w łóżku, będzie jej na pewno wygodnie :))

EDIT - plany na następne kilka miesięcy: ćwiczyć przemówienia, pisać na blogu, w pamiętniku, czytać duuużo książek i wracać do siebie. GOOD LUCK babe xx


już niedługo! *.*


:))

++ EDIT 2 : skończyłam książkę i jestem załamana postawą matki głównych bohaterów! ugh


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz